21 września 2012

Dzień IV

Hola!

Dzisiaj praktycznie nie mam o czym się rozpisywać- co prawda narobiłem trochę zdjęć wracając z uczelni (poznałem kolejną Polkę!), ale nie bardzo wiem, jak je opisywać.


Miałem za to pokazać, jak moja ulica wygląda od frontu- tył macie w poprzedniej notce. Otóż jest to najzwyklejsza w świecie, jednokierunkowa z całą masą sklepów typu Stradivarius, Intimissimi i tak dalej. Łapcie foty:



Tak właśnie się nazywa. Khristiham mówi, że to "General Army". Ale ja mu nie wierzę, to pewnie jakieś przekleństwo w tym ich diabelskim języku! Swoją drogą, cała Galicia uważa się za odrębne państwo, ew. państwo w państwie, tłamszone przez Hiszpanię. I współlokator jest tego wspaniałym przykładem. Wczoraj dzwonił zamówić sobie obiad. Był wręcz oburzony, że musiał rozmawiać po hiszpańsku, bo przecież jest w Galicji i każdy powinien mówić w tym języku! Poza tym, to sympatyczny chłopak jest.

No, ale miało być o ulicy. Tak jak mówiłem, nic specjalnego, ale wygląda sto razy lepiej, niż widok, który mam z okna.



O, i Stradivarius jest, tak jak mówiłem:


W Santiago bardzo dużo jest prawników. Albo ja poruszam się po takich ulicach. No nie ma bloku, gdzie nie byłoby biura jakiegoś "abogado". Nawet przy wejściu do mojej klatki wiszą dwie tabliczki (swoją drogą, całkiem ładnie wyglądające) informujące, że prawnicy mają tu swoje biura. O, tutaj:



Jeszcze jedna rzecz. Tutaj nawet drzwi wejściowe do mieszkań różnią się od tych w Polsce. Nie ma w nich klamek (od zewnętrznej strony oczywiście)! Jest tylko nieruchoma gałka. I to też nie tam, gdzie w normalnych drzwiach powinna być. Jest po środku. Druga sprawa: takich drzwi nie zamyka się na klucz. Cały dzień są "otwarte". Ale! Jeśli się zapomni klucza, a w domu nikogo nie ma, to mieszkanie się "zatrzaskuje"- nie ma możliwości otwarcia go od zewnątrz bez klucza (gałka się nie rusza, nie zwalnia zamka). Wygląda to tak:



Prawda, że ślicznie?

Przepraszam, że tak nudzę- chcę sobie wyrobić nawyk pisania codziennie, żeby później nie było "napisałbym coś, ale mi się nie chce". Poza tym, nie mam zbytnio materiału, bo niewiele się dzieje póki co. A przecież nie będę opisywał tego w sposób "o 8.00 zjadłem śniadanie a o 8.30 wyszedłem z domu, potem na uczelni spotkałem X i miałem przedmiot Y"... Nieważne. Niedługo obiecuję poprawę. Do następnego!


P.S. Dodałem dzisiaj możliwość dodania kanału RSS- będziecie mieli dostęp do nagłówków moich postów za pomocą jednego kliknięcia. Możecie też obserwować. Wszystko to po prawej stronie, zapraszam!

2 komentarze:

  1. kup mi cos w stradivariusie!

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że piszesz codziennie. mam po co wchodzić "na neta" :***

    OdpowiedzUsuń